wtorek, 26 lipca 2011

Kokos.pl i ignorowanie bezpieczeństwa pożyczkodawców

Miałem ostatnio okazję przekonać się, jak źle traktowani są pożyczkodawcy przez obsługę portalu kokos.pl . Słowem wstępu, ten serwis "social lending", nota bene pierwszy, jaki powstał w Polsce, pozwala, uogólniając, udzielać pożyczek jednym osobą prywatnym, przez inne osoby prywatne (tzw. person-to-person lending - p2p), czyli jest swego rodzaju pośrednikiem, który nie ryzykuje własnych pieniędzy na tego rodzaju transakcjach. I właśnie fakt, że pożyczkodawcy mogą nie odzyskać swoich pieniędzy od nieuczciwych pożyczkobiorców, którzy nie w pełni się weryfikują, sprawia, że bezpieczeństwo w tym serwisie budzi moje zastrzeżenia.

Sprawa zaczęła się od faktu, że gros osób, które tworzą aukcje, w których "licytuje się" pożyczki, nie weryfikuje się w pełni, np. robią jedynie wymagane przez kokos.pl weryfikacje, jak telefon, czy dowód osobisty, które można komuś ukraść, a nie robią weryfikacji miejsca zamieszkania, pracodawcy, czy opłacanych rachunków, które utrudniają oszustwo. Pożyczkodawcy (dalej zwani "PD") mają możliwość pod aukcjami dodawać widoczne dla wszystkich zalogowanych komentarze, w których często proszą o dokonanie weryfikacji nieobligatoryjnych, jak w/w, które pozwalają oszacować ryzyko, czy warto zainwestować gotówkę, czy nie. Jednak pożyczkobiorcy (dalej zwani "PB") nagminnie, jak wynika z moich kilku miesięcznych obserwacji, nie weryfikują się w pełni, co kosztuje parę złotych na rzecz właściciela portalu, firmę BlueMedia, a wybierają opcję bezpłatną, jaką jest wysłanie e-mailem dokumentów do osób proszących o to pod aukcją (warto zwrócić uwagę, że robią to dobrowolnie).
Tu zaczyna się ignorancja obsługi serwisu, która nie chce dostrzec tego faktu, i zarzuca proszącym o weryfikacje przez e-maila PD, że, tu cytat:

"Mając na uwadze bezpieczeństwo naszych użytkowników oraz dobre imię naszego serwisu, bardzo proszę o zaprzestanie dodawania przedmiotowych wpisów."

Niestety pracownik kokos.pl zapomniał chyba, że pożyczkodawcy to również użytkownicy serwisu, i to oni są narażeni na utracenie pieniędzy, a nie pożyczkobiorcy.

Kontynuując mój eksperyment, prosiłem także PB w komentarzach o dokonanie weryfikacji np. zamieszkania, czy pracodawcy, poprzez wewnętrzne mechanizmy, dostępne po zalogowaniu, czyli te płatne. Po 2 miesiącach przekonałem się, że ok. 80 % PB (8 na 10 osób) nie spełnia takich próśb.

Podsumowując, mogę stwierdzić, że zgodnie z powszechnie znaną maksymą, "dobry zwyczaj, nie pożyczaj". Co najwyżej, warto brać pożyczki.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Panie Rafale, musi Pan przyznać, że zapomina Pan o drugiej stronie medalu - pożyczkobiorcach. Czy Pan wysłałby obcej osobie skany dowodu osobistego i innego dokumenty? Bo ja nie. Dlatego Kokos.pl przeprowadza takie weryfikacje (odpłatnie, bo praca ludzi kosztuje) i zamiast zachęcać PB do wysyłania obcym ludziom skanów dokumentów, sam weryfikuje dokumenty na podstawie zleconej usługi opartej o regulamin. Bezpieczeństwo Inwestorów jest w tym momencie też zapewnione, bo otrzymują oni rzetelnie zweryfikowanego Pożyczkobiorcę. Pracownicy serwisu też inwestują swoje pieniądze (prywatnie, ale sama Blue Media jest też gwarantem z własnymi środkami), zatem nam również zależy na rzetelnych weryfikacjach. Nasz interes jest wspólny. Pozdrawiam, Tomasz Bobrowski, Blue Media.

Rafał Kozłowski pisze...

Tylko co zrobić z pożyczkobiorcami, którzy nie chcą się weryfikować w pełni? Wynik mojego eksperymentu jest, jak napisałem, taki, że 8 na 10 osób, na prośbę o weryfikację płatną przez serwis, nie robi tego, a pracownicy serwisu negują zasadność próśb o weryfikację przez e-mail, z której użytkownicy korzystają, i na pewno są świadomi tego, że wysyłają dokumenty nieznajomym. Chyba, że chce Pan stwierdzić, że pożyczkobiorcy z Pana serwisu są nieświadomi swoich poczynań?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...